W tym
roku po raz pierwszy zabraliśmy na urlop rowery, wbrew opinii o polskich pociągach uwielbiamy
nimi podróżować, dlatego auto zostawiamy w domu.
Do pokonania była trasa Łódź – Władysławowo.
Do pokonania była trasa Łódź – Władysławowo.
W
dniu naszego wyjazdu żaden z przewoźników nie oferował
bezpośredniego połączenia. InterCity TLK odjeżdżał z Łodzi w
godzinach nocnych z przesiadką w Gdyni na Regio (Przewozy
Regionalne), drugie połączenie oferowały Przewozy Regionalne
wyjazd InterRegio „Lazur” o godzinie 06:28 z przesiadką w Gdyni
na pociąg Regio, wybraliśmy Przewozy Regionalne a dlaczego ?
- InterCity TLK oferował przejazd w godzinach nocnych, co wzbudziło u nas większe obawy o dopilnowanie naszych rowerów w podróży, istnieje możliwość że nasza miejscówka będzie w innej części wagonu niż nasze rowery. Pociągiem PR jechaliśmy za dnia, nie są wymagane rezerwacje i dlatego wydawał się nam bardziej bezpieczny.
- Cena: pociągi Regio i InterRegio należą do spółki Przewozy Regionalne, cała podróż traktowana jest jako jeden kurs a nie dwa osobne jak to było w przypadku IC TLK + PR, oszczędności 50 zł.
Cena za przewóz roweru jest stała i niezależna od
długości pokonywanej trasy.
IC TLK – 9.10 zł
PR – 7 zł
W podróż zabraliśmy:
- rower: Maxim i Unibike :) oba z sakwami zamocowanymi na bagażniku
- Plecak żony 4F 25litrów, mój 4F 50 litrów
Nasze rowery i bagaże
Na
dworzec Łódź Kaliska udajemy się oczywiście rowerami, do
przejechania około 7 km. Standardowo przed podróżą dokonaliśmy
zakupu prasy i zaczęliśmy udawać się na peron nr 2 … i
tu pojawiły się schody, niestety windy przy peronach nie działają już od kilku lat co tylko potwierdziło, nasz dworzec dostosowany jest dla ludzi
młodych, aktywnie fizycznych, więc spokojnie wejdą na peron z
ciężkimi rowerami i dodatkowym bagażem. Przecież nie jesteśmy
osobami niepełnosprawnymi, czy też samotną matką z dzieckiem w
wózku tu użyłem trochę ironii bo taka sytuacja w XXIw. jest opóźnieniem w rozwoju. Pozostało tylko twardo rowery „pod pachę” i do góry … udało
się :)
Podejście na peron na dworcu Łódź Kaliska
Czas
oczekiwania na podstawienie nam pociągu który dopiero zaczyna swój
bieg wykorzystujemy na zrobienie kilku fotek, rozmowie z bratem który
po drodze do pracy podjechał do nas niespodziewanie, oczywiście na
rowerze :)
Kolejnym
omówieniu planów i tras jakie przejedziemy nad polskim Bałtykiem
mija nam bardzo sielankowo, aż do komunikatu 5 min przed planowanym
odjazdem "dziś wyjątkowo pociąg nie zostanie podstawiony na
peron 2 tylko 6". Jednak ta informacja nas nie zaskoczyła ponieważ
już wcześniej jakiś pociąg się tam podstawił i pojawił on się
w naszych luźnych komentarzach, że pewnie jest nasz :) .
Tym razem
nie wracaliśmy na schody, pojechaliśmy do końca peronu do tzw:
przejścia służbowego nie bacząc na dzielnych Panów z Ochrony
Kolei przedostajemy się na wskazany peron :)
Wsiadamy
do pociągu Łódź Kaliska – Gdynia Główna, skład to starszy
typ pociągu EN 57-1278, rozkładzie jazdy oznaczony jest jako
przystosowany do przewozu rowerów, niestety oznaczenie przystosowany
jest zbyt dużym określeniem posiada on jedynie standardowe miejsce
dla podróżnych z większym bagażem więc lekko się zawiedliśmy.
Tu wypada abyśmy zabezpieczyli we własnym zakresie rowery, pomocne
okazało się zabezpieczenie przed kradzieżą łańcuch Authora oraz
mój pasek od spodni :)
Sposób
nasz przetrwał całą
7-godziną podróż, dwa razy jednak musieliśmy udostępnić
dojście mechanikowi do kabiny (nie prowadził z niej pociągu),
podróż upłynęła przyjemnie po drodze dosiadły się do nas dwie
osoby z rowerami. Podpatrzyliśmy patent „hamulca ręcznego” ,
gdzie dziewczyna związała taśmą manetkę hamulca z kierownicą co
zapobiegało przemieszczaniu się jej sprzętu, a my zastosowaliśmy żony gumkę do włosów.
Rowerowy " Hamulec Ręczny"
W Gdyni przesiadamy się do pociągu relacji Gdynia
Główna – Hel. Na dworcu zainstalowane zostały windy ich przewagą nad łódzkimi jest fakt że można bezproblemowo z nich korzystać.
Windy na dworcu Gdynia Główna
Skład
jakim dalej jedziemy zaskakuje nas całkowicie. Konstrukcja wagonu
nie wymaga wnoszenia roweru próg jest lekko poniżej
peronu, czujemy się w nim komfortowo począwszy od siedzeń, rowerów
które bezpiecznie sobie wiszą, po telewizor i potrzebny w podróży
WC, nie wpadłem aby sprawdzić czy jest w nim Wi-Fi i tak po krótkim czasie docieramy do celu naszej podróży


Podróż przebiegła pomyślnie i za wyjątkiem niedogodności naszego dworca była lekka i przyjemna :)
Dużo większym wyzwaniem logistycznym, organizacyjnym i fizycznym okazała się nasza droga powrotna z pomorza. Wówczas tuż za Gdańskiem przed naszym pociągiem zerwała się trakcja i zamiast bezpośredniego dojazdu do celu, musieliśmy przesiadać się w polu do drugiego pociągu, później w malutki przedział rowerowy IC TLK Monciak (3 miejsca) upchnąć 6 rowerów, aż po przewóz roweru w autokarze ale to może pozostawię na inny raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz